Es-possible – hiszpanski – online

Związek między językiem a kulturą streściłabym w zdaniu „rozumiem co mówisz, ale nie wiem o co ci chodzi.” W tym artykule próbuję wytłumaczyć, na przykładzie własnego doświadczenia, jak ważny jest kontekst kulturowy w nauce języka obcego.

Związek między językiem a kulturą streściłabym w zdaniu „rozumiem co mówisz, ale nie wiem o co ci chodzi.” W tym artykule próbuję wytłumaczyć, na przykładzie własnego doświadczenia, jak ważny jest kontekst kulturowy w nauce języka obcego.

Kiedy 2006 roku po raz pierwszy wyjeżdżałam do Argentyny, byłam bardzo dumna ze swojego hiszpańskiego. Uczyłam się już przecież o 3 lat i byłam pewna, że w miarę się dogadam. Było to dla mnie wtedy bardzo egzotyczny wyjazd, chyba nawet po raz pierwszy leciałam samolotem. Wyobraźcie sobie te emocje!

Niewiele wiedziałam na temat Argentyny, oprócz tego że mówi się tam po hiszpańsku. Nawet nie pamiętam co spodziewałam się tam zobaczyć. Ale uspokajała mnie świadomość, że przecież wszystko zrozumiem i będę umiała coś powiedzieć. Niestety, poważnie się rozczarowałam.

Pierwszy kontakt z miłym (zapewne) chłopcem, którego oblicze prawie całkowicie zakrywał daszek od czapki, sprawił że moja pewność siebie runęła w gruzach. Zapytałam się go „¿Qué haces?¨(Czym się zajmujesz?) i otrzymałam jakąś odpowiedź…ale ciężko mi było powiedzieć jaką. Później analizując zasłyszane dźwięki, stwierdziłam że powiedział coś w stylu „Laburo con mi viejo”. Niestety „laburo” nie było mi znane, natomiast „viejo” nie pasowało zupełnie do zadanego pytania.

Co się stało? Czy on jest z jakiegoś indiańskiego plemienia, które nie mówi o po hiszpańsku? Czy może ja coś źle powiedziałam czy usłyszałam? Okazuje się, że w Argentynie nie mówi się „trabajo” (pracuję) tylko „laburo”, natomiast „viejo” to „stary” czyli „ojciec” i nie jest to
uważane za obraźliwe. Istnieje nawet znana argentyńska samba „Mama Vieja”, która z pełną miłości nostalgią wspomina matkę autora.

To jeden i tak naprawdę najmniej skomplikowany aspekt różnic kulturowych. Hiszpan, który pojedzie do Argentyny, też najprawdopodobniej nie zrozumie połowy z tego co do niego powiedzą (widziałam takie przypadki). Ale słówek można się nauczyć w miarę szybko, są za to
inne kwestie, które dużo bardziej komplikują życie obcokrajowca.

W roku 2008 pojechałam do Argentyny, żeby tam zamieszkać. Mój hiszpański był już dużo lepszy, miałam też większą świadomość różnic kulturowych. Pewnego dnia zaproszono mnie na przyjęcie rodzinne, była to chyba Pierwsza Komunia. Wszyscy goście częstowali się rozłożonymi smakołykami, gdy nagle dziewczynka, która obchodziła swoje święto, zaczęła czytać na głos listy, które napisała do kilku członków rodziny. Było tych listów przynajmniej 10. Wszystkie napisane językiem bardzo egzaltowanym. Podczas pełnej wzruszenia lektury, autorka zaczęła popłakiwać a z nią cała publiczność. Wszyscy, od najstarszego do najmłodszego zanosili się płaczem. Wszyscy, oprócz mnie. Rozumiałam doskonale wszystkie słowa, ale reakcja moich współbiesiadników była dla mnie całkowicie nieczytelna. Czułam się jakbym była drzewem w Bollywoodzkim filmie. Na szczęście wszyscy byli tak zaangażowani,że nie zauważyli mojej konsternacji.

Wiele było podobnych momentów podczas mojego 6 – letniego pobytu w Argentynie. Spojrzenia, gesty, ton głosu, moment w którym trzeba lub nie powinno się o coś zapytać…to wszystko składa się na proces wejścia w kulturę danego kraju. Ten proces jest też ściśle związany z językiem. Są pewne wyrażenia, których po prostu nie da się przetłumaczyć. Dopiero, kiedy połączysz je z mimiką, gestami, głosem, kiedy zobaczysz w jakim kontekście się ich używa, dopiero wtedy zrozumiesz co znaczą.

Jeśli jest Ci trudno nauczyć się czasowników „subir” i „bajar” (wchodzić na górę i schodzić), koniecznie pojedź do Madrytu. Zrozumiesz wtedy dlaczego Hiszpanie „suben la calle” (wchodzą do góry ulicą) albo „bajan la calle”. W Madrycie ulice często są pod górkę. W Buenos Aires, które jest całkowicie płaskie, nikt nie „sube la calle”. Chyba że przyjechał z Hiszpanii.

Często trudno mi jest wytłumaczyć znaczenie czasownika „divertirse” i pochodzącego od niego przymiotnika „divertido”. W naszym języku niestety nie ma dokładnego tłumaczenia. Słowniki tłumaczą czasownik jako „dobrze się bawić” a przymiotnik jako „zabawny”. Niemniej nie oddaje to pełnego znaczenia tych słów. „Pedro es muy divertido” – to nie do końca znaczy „Piotr jest bardzo zabawny”, on po prostu jest osobą pełną radości, z którą świetnie spędza się czas, chodzi się na imprezy itp. Jest to jedno z tych słów, które owszem, można przetłumaczyć ale najlepiej zobaczyć osobę hiszpańskojęzyczną w konkretnej sytuacji mówiącą „¡Qué divertido!”, żeby zrozumieć o co chodzi.

W tym artykule próbowałam przybliżyć Ci, drogi miłośniku języków, dlaczego poznanie kultury powinno iść w parze z nauką języka. Mam nadzieję, że chociaż w części mi się to udało. Czy można poznać aspekty kulturowe ucząc się online? Oczywiście! Dlatego powstało EsPossible!

Ostatnie artykuły

Feria de las flores

W poniższym artykule możesz przeczytać o tym jak Solanlly, rodowita...

Język, a kultura

W tym artykule próbuje przybliżyć Ci, drogi miłośniku języków, dlaczego...